Data dodania: 11:49 27-03-2023
A jak wyglądał mój start?
Moje przygotowania do zawodów wyglądały inaczej niż dotychczas z powodu kontuzji której nabawiłem się miesiąc przed zawodami… Mianowicie na jednym
z treningów złamałem V kość śródręcza i mój start był pod wielkim znakiem zapytania. Złamanie było na tyle mocne, że musiałem poddać się operacji zespolenia złamanej kości drutem. Decyzje o starcie podjąłem w środę przed zawodami. Po udanym treningu wiedziałem że ręka jest w stanie poradzić sobie z ekstremalnym obciążeniem.
Mimo wszystko pojechałem do Gliwic żeby wygrać.
W sezonie 2022/2023 było małe zamieszanie z klasami, Prestige i Junior została bez zmian. Natomiast klasa Open przeplatała się z klasą Europa co zawody. Inauguracyjna runda w Krakowie, która odbyła się pod koniec roku 2022, jak i finałowa runda w Gliwicach była pod nazwą OPEN, lecz na Węgrzech i w Niemczech pod nazwą Europa. Poziom sportowy i zawodnicy ci sami tylko nazwa inna. Też dla nas było to niezrozumiałe.
Do Gliwic dotarłem z moim teamem w piątek późnym popołudniem. Od godziny 18.30 mogliśmy się zapisać później zrobić obowiązkowy odbiór techniczny motocykli. Sprawdzane są na nim np. odpowiednie pola numerowe, głośność wydechu, ochraniacze, kask itp. Następnie obeszliśmy i przeanalizowaliśmy trasę, w taki sposób, żeby zaplanować i zwizualizować taktykę i najbardziej optymalną linię jazdy. Trasa, jak i przeszkody bardzo mi się podobały, ponieważ było dużo możliwości do wyprzedzania i trasa była szybka i długa czyli taka jaką lubię. Następnego dnia o 10.30 wszyscy zawodnicy spotkali się na obowiązkowej cyklicznej odprawie z sędziami i organizatorem. Przekazywane są tam niezbędne informacje o zawodach i na co mamy zwrócić szczególną uwagę. Sędzia też przypomina nam i uczula na niektóre podpunkty regulaminu.
Po odprawie zaczyna się sesja treningowa, Klasa Open podzielona losowo na dwie grupy na tor wjeżdża jako pierwsza. Na trasie czułem się pewnie, mimo wszystko trasa piekielnie wymagająca fizycznego i mocnego przygotowania. Po jednym okrążeniu szukałem wyjścia z hali i zadawałem sobie pytanie „co ja tu robię 😉” a przede mną jeszcze było 5 lub 6 okrążeń. Gdy pierwszy trening dobiegł końca popatrzyłem na tabele wyników i dostrzegłem swoje nazwisko, które widniało na samej górze. Wtedy wiedziałem, że inni zawodnicy bardziej odczuli fizycznie trud Polskiego toru i z uśmiechem pod kaskiem wróciłem do boxu.
W kwalifikacjach, nie było już podziału na grupy. Cała czternastka jechała razem, żeby zawalczyć o pole position tzw. pierwsze miejsce na starcie. Uplasowałem się na drugiej pozycji ze stratą 0.500 do pierwszego zawodnika z Włoch. Kolejny raz z uśmiechem wróciłem do boxu nie mogąc doczekać się startu z drugiego miejsca. Sesja treningów i kwalifikacji trwa od rana do godziny 16.00 wtedy na arenie nie ma jeszcze kibiców. Między sesją treningową, a otwarciem jest dwugodzinna przerwa, a wtedy opuszczamy zadymioną spalinami halę jedziemy obiad i odpoczywamy od wszystkich bodźców i emocji, które towarzyszyły nam zawodnikom od rana.
Gdy wracamy z odpoczynku stadion się zmienia. Trybuny się zapełniają. Emocje rosną jeszcze bardziej. Niektórych to stresuje innych motywuje, a ja jestem tym drugim typem. Lubię wejść między kibiców i poczuć tą całą atmosferę, korzystając z chwili odwiedzam sponsorów, którzy reklamują swoje produkty za trybunami. „Przybijam piątki”, witam się z kibicami, partnerami zawodów, sponsorami, rozdaję autografy fanom oraz robię sobie zdjęcia. Niektórzy zawodnicy tego nie robią wolą w spokoju czekać na wyścig. Ja wręcz przeciwnie. Kontakt z ludźmi mnie motywuje, dzięki temu mogę liczyć na jeszcze większy doping podczas wyścigu.
Po ceremonii otwarcia oraz pokazach tanecznych na pierwszy rzut wjeżdża właśnie moja klasa, klasa Open. Zaprzyjaźniony Komentator zawsze podkręca atmosferę na stadionie gdy staję na starcie, wtedy czuje, że jestem w swoim żywiole.
Gdy Podprowadzająca pokazuje tablice z cyfrą „5” tzn. ok. 5 sekund do startu zapominam wtedy o wszystkim co mnie otacza. Nie słyszę 12 tysięcy krzyczących kibiców, ani Komentatora. Nie słyszę 14 motocykli których silniki wykręcone są do granic możliwości…. Liczy się tylko bramka startowa za którą stoję. Gdy tylko delikatnie zadrży puszczam jak najszybciej sprzęgło dokręcając jeszcze więcej gazu. Wtedy zaczyna się 6 minutowa walka z zawodnikami i samym sobą.
Po starcie przez niecałe okrążenie obejmowałem drugą pozycję, następnie na skoku na metę przeskoczyłem rywala i objąłem prowadzenie, którego nie oddałem do końca wyścigu. Ale obeszło się bez przygód… w połowie wyścigu jeden z dublowanych zawodników wygrzebywał się z jednej z przeszkód przeskakując obok niego gwałtownie zmieniłem trajektorię skoku z belki co spowodowało dosyć mocny kontakt z ziemią. Wskutek tego zgiąłem kierownicę w motocyklu. Szybko się pozbierałem i jechałem dalej, ale rywale „siedzieli mi już na ogonie”. Zgięta kierownica mocno utrudniała jazdę, nie bacząc na to odnalazłem rytm i dowiozłem pierwsze miejsce do mety.
Między wyścigami mechanicy uporali się z usterką wymieniając kierownicę i do drugiego wyścigu byłem przygotowany w 100%.
W wyścigu numer 2 następuje zamiana miejsc startowych o 180 stopni, a więc na start wjeżdżałem drugi od końca. Startowałem z drugiej linii. Nie jest to komfortowa sytuacja, ponieważ przez długi czas trzeba wdychać spaliny 7 motocykli zanim opadną bramki startowe, a jeszcze dodatkowo trzeba uporać się z kilkoma zawodnikami zanim znajdzie się swoją linie i rytm jazdy.
Po pierwszym okrążeniu obejmowałem 3 pozycję. Na jednej z przeszkód spotkałem się z dwoma zawodnikami jadącymi przede mną, gdyż jadący na pierwszej pozycji zawodnik utkną na kamieniach w zakręcie. Jednego zawodnika wyprzedziłem na wyjeździe z kamieni drugi wypadł z trasy. Na moment wyszedłem na pierwsze miejsce lecz po kilku sekundach Włoch „wpakował się” we mnie próbując odzyskać swoje miejsce. Na skutek tego obaj się przewróciliśmy. jak się podniosłem i uruchomiłem silnik byłem na drugiej pozycji kontrolując sytuację na torze. Wiedziałem, że to miejsce da mi zwycięstwo w całych zawodach i tak się właśnie stało.